Uwielbiam latać w Toruniu. Pięknie położone miasto, duże lotnisko z pasem betonowym oraz wspaniałe widoki na piękne lasy.
Wiedziałem, że to będzie dobry początek sezonu i takie nastawienie pomogło!
ZAWODY!
Wyłożona została na wschód od Torunia. Route Plannerem był bardzo doświadczony Andrzej Osowski, więc spodziewałem się niespodzianek. Poza ciekawymi punktami zwrotnymi, wyłożono aż 4 znaki do znalezienia na przed ostatnim odcinku. Uzyskałem dobry drugi wynik (161 pkt) tuż za Marcinem Skalikiem (136 pkt). Gonił mnie Michał Wieczorek z 184 pkt karnymi.
Dzień zakończyliśmy konkurencją lądowań. Uzyskałem 3 wynik wśród zawodników, a wygrał Zbigniew Chrząszcz. Miło się patrzy na ojca, który wciąż potrafi dołożyć młodszym zawodnikom. Lądowania nie spowodowały istnych różnić punktowych w czołówce.
Na drugą trasę plan był prosty: poprawić swój wynik. Skupić się na eliminacji błędów z poprzedniego dnia i dać z siebie wszystko. Ku mojemu zaskoczeniu i rozczarowaniu, rano ogłosili poprawione wyniki z poprzedniego dnia. Sędziowie zdecydowali, że usuną jedno zdjęcie, które było za bardzo z prawej strony trasy. Powodowało to zwiększenie przewagi Michała Wieczorka nad moim wynikiem (20 pkt karnych – ja znalazłem to zdjęcie – on nie). Dla mnie było to niesportowe, aby sędziowie po zakończonych wyjaśnieniach i po całej nocy nagle zmieniali tabelę wyników dla wszystkich. Kompletne niezrozumienie. W takim razie trzeba dać z siebie wszystko na drugiej trasie! Poleciałem ją bardzo dobrze uzyskując II wynik (105pkt) i niestety gorzej od Michała Wieczorka (95pkt). Główny rywal natomiast – Marcin Skalik popełnił dużo błędów i wypadł z czołówki (489 pkt). znakomity wynik Michała spowodował, że wyprzedził mnie w klasyfikacji generalnej i został Mistrzem (265pkt karnych w sumie). Uplasowałem się na drugiej pozycji z zaledwie 2 sekundową (6pkt karnych) stratą! Na trzecie miejsce wskoczył Bolesław Radomski z 372pkt.
II Miejsce było dla mnie bardzo dobrym startem sezonu, lecz muszę przyznać, że także małym rozczarowaniem jakich w sporcie bywa wiele. Walczyłem o pierwsze miejsce i strata zaledwie kilku punktów do pierwszego powodowała niedosyt, zwłaszcza że zaważył jeden „skasowany” obiekt.